Czego nie zabiera? w góry?

Nie b?d? owija? w bawe?n? i od razu zdradz? Ci ten sekret. Na trekking nie zabieramy (and the winner iiiis…) folii malarskiej! Tak, tak – kawa?ek cienkiego plastiku mo?e przysporzy? nie lada k?opotów.

Je?li planujesz wypad z noclegiem pod namiotem zainwestuj w dobry sprz?t. Lekki, ?atwy do roz?o?enia, NIEPRZEMAKALNY!!! Zw?aszcza, kiedy w?drujesz z domem na plecach kilka dni. „S?dz?, ?e pani/pan wie, o czym ja mówi?”.

Historia mia?a miejsce w górach Rodnia?skich (Rumunia), daleko od jakiejkolwiek cywilizacji. Mój 1,5-osobowy „domek” typu iglo po?yczy?am od jednej z uczestniczek wypadu (ona nocowa?a w tym dla dwojga). Dosta?am prikaz, ?eby mie? si? na baczno?ci przy konkretnej ulewie, bo obudz? si? w basenie. Przed wyjazdem uda?am si? do dzia?u budowlanego i zakupi?am cieniutk?, nic nie wa??c? foli? malarsk?. Sprytna ja!

W?drujemy ekip? na wysoko?ci ok. 2000 metrów, zbli?a si? wieczór, za plecami grzmi konkretnie. Podkr?camy tempo i na szybko?ci szukamy miejsca do rozbicia obozowiska. Jest! Biegiem zabieramy si? za rozk?adanie. Wiatr coraz wi?kszy, zaczyna pada?. Nasze budy ju? praktycznie stoj?. Ja oczywi?cie dorzucam foliowe nakrycie. Wiatr wszystko zdmuchuje, technika mocowania na sznureczki niewiele daje, obrzucamy brzegi kamieniami, ultralekka folia doznaje konkretnych obra?e?. W ruch idzie silver tape. Czechos?owaccy „S?siedzi” przybiliby mi pi?tk?. Zaczyna pada? grad (wi?kszych kulek w ?yciu nie widzia?am!). Chowamy si? do swoich namiotów, adrenalina opada i wtedy dociera do mnie ugly true. Nie wy?pimy si? tej nocy!!!

Kraniec chmur burzowych przeszed? nad naszymi g?owami. Patrz?c na to, co dzia?o si? w oddali, na prawd? mieli?my sporo szcz??cia. Burza przysz?a i posz?a, ale nocnym szelestom folii nie by?o ko?ca. Cierpieli?my wszyscy. Plus by? taki, ?e folia zag?usza?a chrapanie kolegi Macieja, tylko mi. Pozostali s?yszeli i Macieja, i szeleszcz?cy plastik. Sam Maciej nie by? tym poruszony, folia i owszem šŸ˜‰

Super widzialno?? o poranku

Rano budzimy si? w chmurach. Du?a wilgotno?? powietrza, zero s?o?ca. Mokr? foli? pakuj? do plecaka. To ju? przedostatni dzie? naszej w?drówki. Wieczorem znajdujemy ?wietne miejsce na nocleg. Mamy sporo czasu do zorganizowania si? przed zapadni?ciem zmroku. Plastik l?duje na rozstawionych kijach trekkingowych do wyschni?cia. W oddali stada owiec „sp?ywaj?” po zboczach. Przepi?kne widoki. Jeste?my w raju!

Nikomu nie przysz?o do g?owy, ?e pozosta?o?ci po owieczkach pod naszymi nogami wró?? k?opoty. Rozbili?my si? idealnie na trasie zej?cia stada owiec, którego pilnuj? psy pasterskie (obro?cy, zaci?te w walce, z mocnym poczuciem hierarchii w stadzie, cz?sto maj? problem z ca?kowitym podporz?dkowaniem si? swojemu w?a?cicielowi). Pierwszy pies przyby? ok. 1 h przed przyj?ciem owiec. W miar? up?ywu czasu, przychodzi?y kolejne, bacznie nas obserwuj?c. Najgorszy by? ich „wódz”. Ogromny, z ma?o przyjaznym spojrzeniem. Jeden fa?szywy ruch z naszej strony, „wódz” daje pozosta?ym znak (ok. 5 osobników) do ataku. Siedzimy wystraszeni przy dogasaj?cym ognisku.

Do akcji wkracza znów moja szeleszcz?ca folia! Wzbudza przeogromne zainteresowanie i niepokój w?ród czworonogów. Podchodz?, w?chaj?, z ka?dym podmuchem wiatru coraz bardziej zaanga?owane w badanie jej losów. Teraz dodatkowo mam na sobie mordercze spojrzenia moich Wspó?towarzyszy podró?y. Tego wieczoru zgin? marnie šŸ™

Przyby? wyczekiwany pasterz z owieczkami. Pomacha? nam ?apk? na powitanie i niewzruszony poszed? dalej. Psy zosta?y. Odchodzi?y jeden po drugim kolejn? godzin?. Ten ostatni ewidentnie nie móg? rozsta? si? z moj? polietylenow? przyjació?k?. Zaznaczy? na niej teren!, po?o?y? si? obok i czeka? na smako?yk. W ko?cu poszed? za reszt?.

Kolejnego dnia „naznaczony” plastik znów l?duje w moim plecaku, a? dotrzemy do cywilizacji i b?d? mog?a go w ko?cu wyrzuci?. Po kilku godzinach schodzenia z gór l?duje w kontenerze. Jupijajej!

Od czasu naszej podró?y min??o ju? kilka miesi?cy, a ja nadal jestem tematem szydery. Szybko si? od tego nie uwolni? šŸ˜‰

Podsumowuj?c: ka?dy z nas ma inne do?wiadczenia w zabieraniu irytuj?cych obiektów na wyjazdy. Po tej wyprawie dziewczyny powiedzia?y, ?e nast?pnym razem nie zabieraj? swoich ch?opaków. Maciej purée ziemniaczanego z Decathlonu, bo ?le zamiesza? i si? zatru?. Jurek cebuli, bo dziewczyna nie chcia?a si? do niego przytula?.

Wygra?am ?ycie xD

Be the first to reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *